Normalnie jakieś przekleństwo :p Znowu mamy pyszną knajpkę pod nosem w czasie pobytu w Tatrach. I jest to knajpka włoska :p Jako, że późno przyjechaliśmy zamiast lokalnych smaków i win, pierwszego wieczora jedliśmy włoskie jedzenie, nota bene bardzo dobre :p
Ale przecież nie o to chodzi w naszych wyprawach w Tatry. Już następnego ładujemy w lokalnej. Wino mogło być już tylko słowackie 🙂
I od razu nam się poszczęściło, trafiamy na butelkę od jednego z naszych ulubionych producentów. I to taką jakiej nie piliśmy. Bomba! Ze względu na rocznik, 2015, nie mamy zbyt wysokich oczekiwań. Ale wino pozytywnie zaskakuje.
W nosie trochę tytoniu i sporo owoców leśnych. Jeżyny, trochę aromatów siana. Nie epatuje alkoholem. Szczep to po prostu Zweigelt. Wino dobrze zbudowane, chociaż bez jakiegoś szczególnie emocjonującego finiszu. Do hałusek z bryndzą nie wyobrażam sobie lepszego. Mróz szczypie w nos – gwiazdy na niebie, i o to chodzi w tym całym urlopowaniu 😉
W kategorii wino skiturowych, robi robotę 🙂
Szanowny panie: jeżyny !!!
Dziękuje, poprawione 😉