Dzisiaj mała winna dygresja. Ostatnio odbyłem ze znajomymi długą dyskusję na temat “wina wegańskiego”. Temat o tyle istotny, że połowa mojej rodzinki to zdeklarowani weganie.
Więc w skrócie i dużym uproszczeniu wino nie jest produktem wegańskim. Ilość produktów pochodzenia zwierzęcego, które są używane w jego produkcji jest imponująca!
Stosuje się je głównie na etapie oczyszczania wina, przed etapem filtracji. Są to przede wszystkim substancje mające ułatwić koagulacje osadów różnego rodzaju, takie jak: białko jaj kurzych, kazeina, karuk, etc.
Nie należy się załamywać, jest wielu producentów, którzy przy produkcji wina nie używają produktów pochodzenia zwierzęcego. Zastępują je na przykład substancjami pochodzenia mineralnego o podobnym działaniu. Ale tylko część z nich pisze o tym na etykiecie.
W zasadzie jeśli chcecie pić “wina wegańskie” to w przypadku braku oznaczenia na etykiecie, należy stawiać na wina niefiltrowane 😉
Do dobrze, ale jak takie wino smakuje. Poniżej, przykład takiego wina.
Smakuje, po prostu jak wino, normalnie! Samo wino jest bardzo przyjemne, lekko aksamitne. Ma fajną fakturkę. Nos mango plus trawa cytrynowa. Przyjemny łagodny finisz. Generalnie jesteśmy z Babi mega zaskoczeni jakie fajne.
Szczep jest ciekawostką samą w sobie – jest to najpopularniejszy szczep biały uprawiany we Francji 😉