Jak już wspomniałem w jakimś niedawnym wpisie, odzyskuje powoli wiarę we włoskie wina. Przez ostatnie kilka lat nie miałem do nich szczęścia. Stały się popularne, a co za tym idzie drogie. Cena odleciała od jakości. A w tym samym czasie jakość zanurkowała w dół.
To Barolo to kolejne wino, które udowadnia, że włoskie wino nie ma sobie równych.
Jest po prostu zjawiskowe. O takim winie się marzy, to prawdziwa przyjemność. Ogólnie wina z regionu Barolo charakteryzują ogromna różnorodność. Istnieje nawet nieformalny podział na “cru”. Ten producent po raz kolejny nas nie zawodzi. Tego rocznika już próbowaliśmy, ale jakże przyjemnie jest do niego wrócić.
Piękny pieprzowy nos.
Klasycznie, lekko brązowe na krawędziach. To będzie uczta! W kieliszku mamy potężną bombę, która atakuje natychmiast.
Rok określany jako wybitny. Ale na picie tego wina jest jeszcze za wcześnie. Wino jest potężne o skomplikowanej strukturze, ale przez to jest jeszcze na nie po prostu za wcześnie. Jeszcze nie wkroczył na drogę suszonej śliwki 😉 Niemniej pozbawione słodyczy i całkiem przyjemne. To wino za 5 lat będzie genialne.
Wino jest piękne, okrągłe, zrównoważone. Jednocześnie głębokie, długo się otwiera. Piękny finisz.
Tak na marginesie zapowiada się maraton Barolo. W kolejce czekają kolejne sztuki, w tym takie które powinny być wybitne. Postaram się jak najszybciej to zweryfikować 🙂