No wiem, że następne wino miało być Słowackie, ale wyszło jak zwykle :p
Tym razem lądujemy w RPA. Nie jesteśmy specjalnymi fanami win stamtąd, bo wydają nam się robione na jedno kopytom i powtarzalne do bólu. Są oczywiście wyjątki. Jeden z nich to Merlust Chardonnay, który zagości pewnie kiedyś tutaj. Drugie odkryliśmy kilka dni temu.
Sięgnęliśmy po nie de facto dla odmiany winogron, z którego zostało zrobione: Chenin Blanc. Do tej pory, odmiana ta kojarzyła nam się bardziej z winami słodkimi, bąbelkami, czy winami wzmacnianymi. A tu proszę wytrawne i dodatkowo długo beczkowane. RPA jest krajem, w którym uprawia się najwięcej ten odmiany, więc z pewnością znają się na rzeczy.
Piękny, głęboki kolor, wpadający aż w miód. Nos lekko zaskakujący, słoma plus mango plus przejrzałe cytrusy. Raczej spokojny, ale już można śmiało powiedzieć, że w kieliszku kryje się coś niezwykłego.
Wino jest pięknie zbudowane, okrągłe, ale bez przesady. Czuć beczke. Przejrzałe owoce cytrusowe , trochę świeżości ale jest i też plus lekka nota benzyny (tak, tak nasz ukochany TDN) na finiszu dodaje tylko zęba. Końcówka długa i bardzo równa. Jest pięknie.
Wino jest super. Wchodzi do naszego kanonu.