Wracam do korzeni. Jako, że najczęściej brak mi czasu na dłuższe wpisy, wracam do pisania na bieżąco o co ciekawszych winach jakie przychodzi mi pić. Będzie pewnie krócej, ale za to bardziej regularnie :p
Na pierwszy ogień idzie austryjackie chardonnay. Piękny słomkowy kolor zapowiada świeże wino lekko ewentualnie tylko tknięte beczką 😉
Nos jabłkowy i cytrus – lekkie zaskoczenie, bo raczej zapowiada sporą kwasowość. Tego się nie spodziewałem.
Pierwszy łyk, sporo minerałów. Bardzo przyjemny finisz, lekko. Babi twierdzi, że skręca w kierunku zielonego jabłuszka 😉 jednak nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z Chardonnay.
Całkiem przyjemne winko.