Nie będę budował napięcia, ostatnio ogromnie się zawiodłem, a oczekiwania były duże … no ale może od początku 😉
Trafić na słabą butelkę z tego regionu jest relatywnie trudno. Ojej, znowu uprzedzam zdarzenia …
No dobra, to jeszcze raz.
Wina z regionu Rioja należą do moich ulubionych. Ale nie mam tu na myśli mocno beczkowanych, 100 procentowych Tempranillo (choć oczywiście są wyjątki od tej reguły). Wole wina ciutkę bardziej skomplikowane, coupache z Tempranillo.
Ucieszyłem się więc widząc w marcowym numerze magazynu Decanter artykuł “50 najlepszych win z regionu Rioja, 2010”. Sporo win z tego zestawienia znam i lubię (kilka będzie bohaterami odrębnych wpisów), ale jednego nie pamiętałem. Coś mi się kojarzyło, że gdzieś widziałem, ale nie mogłem skojarzyć gdzie, strasznie mnie to męczyło …
I będąc ostatnio, poniekąd trochę przypadkiem w Centrum Wina znalazłem. Niby nie ten rocznik, ale za to dwa okoliczne roczniki i do tego jeszcze wino z niższej półki z tej samej “serii”. Oczekiwania były wysokie.
Oto bohaterowie tej opowieści:
1. Cantos de Valpierda 2012
2. Finca Valpierda Reserva 2008
3. Finca Valpierda Reserva 2007.
Słowo o samych rocznikach (za Pocket Wine Book’iem, wersja “skrócona”).
2007 – trudny rok
2008 – świeży rok
2012 – doskonała jakość
I bądź tu mądry :p
Dobra męczę się i męczę z tym wpisem, a podsumowanie może być tylko jedno.
Wina rozczarowywują 🙂 I tyle, nie chce mi się nawet więcej pisać. Słabe, płaskie, bez żadnej głębi, czarne … no bida. Za te pieniądze można kupić o niebo lepsze wina.
Swoją drogą kontynuuje poszukiwania butelki z rocznika 2010. Nadal trawi mnie ciekawość.
Wybaczcie, że tak spłyciłem, ale w kolejce do opisania czekają o wiele ciekawsze pozycje.